|

Prof. Mieczysław Herman jest sui generis unikatem w tej dziedzinie. Poznałem go tuz po zakończeniu działań wojennych, gdy niemal wprost z obozu koncentracyjnego stawił się do pracy w szkole i to do Lic. im. H. Sienkiewicza, gdzie wtedy uczyłem. Wyglądał jeszcze młodo, czerstwo. Trzymał się równo i dzielnie się prezentował. Starannie, jeśli nie wytwornie ubrany, robił wrażenie dżentelmena. Poczułem do niego głęboką sympatię, ale niedługo musieliśmy się rozstać. 1 września 1950 roku został służbowo przeniesiony na równorzędne stanowisko do Lic. im. R. Traugutta, gdzie wkrótce został mianowany dyrektorem. Funkcje dyrektorskie pełnił przez szereg lat, dokładnie do 1959 roku. I w tym czasie los zrządził, że z Lic. H. Sienkiewicza powróciłem na „stare śmieci” do Lic. im. R. Traugutta. I tu dopiero miałem sposobność poznać wszechstronnie kolegę Hermana. Szczery, bezpośredni, uczynny, w każdym calu uczciwy i prostolinijny cieszył się szacunkiem grona nauczycielskiego, rodziców i administracji. Młodzież ceniła go za jego lekcje geografii a kochała za serdeczność, jaką jej okazywał w każdej sytuacji. Nie było bowiem takiej sprawy, którą by w sposób kulturalny nie załatwił i to dla dobra wszystkich zainteresowanych. Miał wielu przyjaciół i ma ich do chwili obecnej dlatego właśnie, że ze wszystkimi żyje w zgodzie, że świetnie uczy, sprawiedliwie ocenia, do nikogo się nie uprzedza. Kochał i kocha swą prace nad wyraz. A jednak okrutny los dotknął go w sposób wyjątkowo bezlitosny. Od przeszło roku ciężko zaniemógł i musiał przerwać prace, by ratować swoje zdrowie. Przeżycia obozowe, urazy fizyczne i psychiczne po latach dały znać o sobie. Współczujemy mu wszyscy z serca. Życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia. Młodzież tęskni za nim. A on? Tęskni tym bardziej. Nie może się pogodzić z tym faktem, że musi być poza swoim umiłowanym warsztatem pracy. Drogi, dobry, szlachetny kolega, któremu nie możemy radykalnie pomóc. Wierzymy jednak, że wkrótce wróci, by z nami nadal pracować. Tacy nauczyciele na zawsze wrastają w atmosferę szkoły, ba – oni ją tworzą!
|
|